Dzień rozpoczęliśmy trochę wczesniej. Oj te pyszne wypieki francuskie...nic tylko tyć :) Metrem podjechaliśmy na najlepszy punk do robienia zdjęć wieży Eiffla. Niestety nie zrobiliśmy ich bo bylo zbyt silne słońce, zahaczyliśmy o plac warszawski i żwawym krokiem ruszyliśmy na les Invalides. To ciekawe miejsce na mapie Paryża. Budynek częściowo zamieszkały jest przez francuskich weteranów wojennych. W środku kościoła znajduje sie m.in. Zabalsamowane ciało Napoleona. No i odkryłam kim był Foch;). Cały obiekt zajmuje ogromną połać ziemi. Mieści sie w nim wiele muzeów w tym m.in. Muzeum Militarne. Do muzeum militarnego weszliśmy i żałowałam że nie ma z nami mojego brata i taty - byliby w żywiole. Ponoć to największe muzeum militarne w Europie. Posiada bardzo dużą liczba eksponatów z poszczególnych okresów, my obeszliśmy tylko część napoleońska, a i tak szczęka opadała. Bardzo fajnym elementem były interaktywne matryce, pokazujące przebieg danej bitwy. Potem zawitaliśmy do Museum Rodina, niegdyś mieszkał tu sam rzeźbiarz:) Nie znam się super na rzeźbiarstwie, ale przyznam że Rodin potrafił uchwycić ludzką ekspresję. W jego ogrodzie odnaleźć można pomniki takie jak: Myśliciel, Adam, Ewa, pomniki Victora Hugo i Balzaka. Tu w otoczeniu dzieł twórcy zjedliśmy drugie śniadanie. Potem Mostem Aleksandra III przeszliśmy się na Champs-Elysees i ruszyliśmy w kierunku Placu Concorde po polsku Plac Zgody. To tu w czasie Rewolucji Francuskiej ścięto głowę m.in. Ludwikowi XVI, Marii Antoninie, Robespierrowi i innym 1300 nieszczęśnikom. Gilotyny już co prawda nie ma, ale w jej miejscu stoi oryginalny obelisk. Potem przycupnęliśmy w Jardin des Tuileries skąd prowadzi wejście do Pawilonu Oranżerii. Oranżeria to budynek posiadający kolekcje prywatnych obrazów Poula Guillaume i Jeanne Walter. Kurczę to imponujący prywatny zbiór i do tego dzieła samych sław m.in Picassa, Renoira, Moneta. To miejsce na pewno trzeba zobaczyć. Potem poszliśmy wzdłuż Sekwany, mostem nowym aż pod Katedrę Notre-Dame. Bardzo poluję na obraz jakiegoś lokalnego artysty. Przechodząc obok bukinistów w zadumaniu zaczepia nas, a właściwie to Marcina uliczny malarz i łamaną angielszczyzną mówi: Drogi Panie pan idealnie nadaje się na modela (chyba chodzili o modela do pozowania przy rysunku) te pięknie ułożone włosy...ten profil...może Pan się skusi...no nie skusiliśmy się,ale śmiesznie bylo. Ach ten dzwonnik i Esmeralda... czy wy tez lubiliście tę bajkę jako dzieci? My z mężem bardzo:) I słusznie bo Katedra jest na prawdę wyjątkową, a w swoim życiu widziałam ich wiele. Cud gotyku. Szczególnie da sie to odczuć wchodząc do środka. Panuje tam iście sakralna atmosfera i choc sacrum przeplata się z profanum w postaci tłumu turystów i tak na długo zapamiętam panujący tam nastrój. No i oszukali nas z godzinami otwarcia wieży widokowej. Miała być czynna do 17.30 a jest do 16.45 i nigdzie o tym nie ma informacji..tylko ręcznie przerobione godziny otwarcia przed wejściem...ale może to dobrze bo nasze nogi i tak już dawaly o sobie znac. Ale jak mawiał Winston Churchill" we should never surrender" czyli Nigdy nie powinniśmy się poddawać. Wrócimy tam innego dnia. W drodze powrotnej weszliśmy do dzielnicy łacińskiej i stąd wzięliśmy metro. Zrobiliśmy zakupy w Dia, a teraz rozkoszujemy sie francuskim winem i serem.