Nasza podróż zaczęła się bardzo wcześnie. Z uwagi na moje przeziębienie i ogólny niedoczas nie udało nam się wyjechać we wtorek do Gdańska skąd startowaliśmy, więc musieliśmy wyruszyć dziś rano. Wyjechaliśmy chwilę po 6-stej w planach miałam jeszcze umycie podłóg, ale skończyło się tylko na planach. Ostatnie pakunki, jedzenie i jedziemy...i od razu poczułam się jak Grizłoldowie w Paryżu....tylko że w wydaniu Szczawińskich i to w Toruniu. Nie zdążyliśmy dobrze wyjechać na autostradę a tu bramki.. Co jest . ? No super.... Zagapiliśmy się i wróciliśmy na trasę do Torunia. Uff dobrze ze mieliśmy zapas czasowy bo te "przyjemność" oprócz 2 zl i paliwa kosztowały nas 15 dodatkowych minut. Z Gdańska leciałam po raz pierwszy. Bardzo przyjemny port lotniczy Marcin już drugi raz w tym roku. Zachciało mi się eksperymentów na duty free Zone i cały dzień bylo mi niedobrze od zapachu jakiś perfum. Lot był koszmarny. Nie turbulencje były najgorsze... Tylko ekipa 45+ siedząca tuż za nami, która ewidentnie nie przejmowała się pozostałymi osobami w samolocie.. Tak krzyczeli że własnych myśli nie słyszałam...samolot był wyjątków pusty, chyba ktoś sprzedał famę ze ta grupa będzie i Ci co mogli w porę się wycofali...ok ok jestem w Paryżu dość narzekania. Zdecydowanym spacerem udaliśmy sie w str. metra aby kupic bilet na metro do miejsca noclegu. I zaczęły sie schody...że niby w Paryżu dogadasz sie bez problemu po francusku???kupiliśmy bilet pięciodniowy ale spociliśmy się i my i sprzedawczyni. Jako,ze nocleg rezerwowaliśmy na airbnb czekała na nas przytulna (słowo to nie zostało tu użyte przypadkowo:)kawakerka położona 6 przystanków metra id łuku triumfalnego. Klucze odebraliśmy w pobliskim sklepie. Jak juz weszliśmy na te szóste piętro w kamienicy bez windy (sic!) okazało się że klucze nie pasują. Dobrze,że nikt policji nie wezwał jak szarpaliśmy za tę klamkę. Doczytaliśmy maila od gospodarza i nr sie zgadzał piętro też ale powinniśmy wejść w głąb podwórka... Więc z tobołami trzeba było zejść i wejść ponownie.....potem Oblałam się jeszcze gorącą kawa. No ale w końcu wyruszyliśmy podbijać Paryż...kondycji to nie mam...a jest gdzie chodzić w tym mieście. Po pierwszym dniu mogę powiedzieć że Paryż jest urzekający....ma coś w sobie, a co to mam nadzieję odkryć w najbliższych dniach. Paryżanie coś eleganccy in pachną markowymi perfumami. Ulice są zatłoczone i wszyscy się spieszą jak to w dużym miejscu. Jednocześnie Paryż ma wiele pasują pasują do zaoferowania momentami są miejsca gdzie czas jakby się zatrzymał... Dzis byliśmy na Łuku Triumfalnym, podziwialiśmy z góry pola i wieżę Eiffel. Busy też w galerii Lafayette wpajanym centrum handlowym tydzień nowoczesność przepada się z historią