Dzisiaj się wyspaliśmy. Marcin upolował dla nas świeże bagietki i rogale francuskie. Zdecydowaliśmy sie kupic Paris pass musem dzięki czemu mamy już wykupione bilety do większości muzeów które chcemy zobaczyć i nie musimy stać w kolejkach. Zwiedzanie Luwru zaczęliśmy ok godz 12stej. Wszystko jest tam przemyślane: Szatnia samoobsługowa z możliwością pozostawienia bagażu i parasolki w specjalnie przygotowanym parasolniku na kod. Byliśmy mocno podekscytowani. Na zwiedzanie zaplanowałyśmy 6h. Dostaliśmy mapy, zapoznałyśmy się z planem obiektu i wyruszyliśmy odkrywać to co sztuka oferuje. Po pół godziny nieśmiało spojrzałam na zegarek... Dopiero 30 min? A mnie już nogi bola... Jak ja wytrzymam? Marcin zaczął odnajdywać się w całym tym zbiorze i planie pomieszczeń. Trzeba przyznać że Luwr jako obiekt robi wrażenie... Ciekawe kto to sprzątał ? Kolekcja sztuki jest imponującą. Będąc pierwszy raz trzeba się raczej skupić na tych najbardziej znanych dziełach, bo nie sposób wszystkiemu się przyjęć dokladnie. Największe wrażenie zrobiła na mnie Mona Lisa i cala otoczka wokół niej, dzieło El Greco"Chrystus ukrzyżowany w otoczeniu Donatorów " wyróżniało się na tyle pozostałych. Pomnik Wenus z Milo, Nike z Samotraki i wiele innych fantastycznych rzeźb które po tylu latach edukacji można zobaczy na żywo sprawiają że ma się ciarki. Pierwszy raz uświadomiłam sobie jak działa światło na obraz. Było to widac jak słońce znikało i pojawiało się na nowo i w końcu zobaczyłam dzieło Dzięki któremu zaliczyłam, no nawet się pokuszę o stwierdzenie ze, 1 rok prawa na UMK...Kodeks Hammurabiego To było czadowe...Całe Zwiedzanie zajęło nam ok 3 godzin. Namówiłam Marcina aby dopełnić dzis dzieła i pójść do muzeum d'Orsey. Okres impresjonizmu i postimpresjonimu zawsze szczególnie mnie fascynował. Może dlatego że również uwielbiam chwytać chwile...? Lub dostrzegać w chwili to co najpiękniejsze.... Powiem jedno...nam nadzieję, że nikt się nie obrazi...Luwr jest wyjątkowy,ale Orsey usytuowany w byłym budynku dworca skradł moje serce... Monet, Manet, Sisley, Pissarro, Cezanne,Degas, Renoir....Van Gogh...och te ich cudowne dzieła. Ciężko bylo mi wyjść,pomimo ze nogi powoli odmawiały posłuszeństwa... Wieczorem udaliśmy się na rejs statkiem po Sekwanie uwieczniony spacerem koło Wieży Eiffla i pól Marsowych...oj tak to był cudowny dzień...i czy tym wszystkim wielkim artystom dawał natchnienie Paryż? Może i nas zainspiruje?