Hmmm noc była ciekawa, z uwagi na to, że nasz pokój znajduje się od strony ulicy budziliśmy się notorycznie.
Jedno jest pewne, Rzym nigdy nie śpi. Żartujemy sobie, że właściewie wrażenie jest takie jakbyśmy spali na ulicy.
Śniadanie w stylu włoskim (ciastko i rogalik) zjedliśmy podczas wczorajszej posiadówki na patio. Dzisiaj, więc kawa bez mleka:( z kabanosami:)
Rzym klasyczny zatarł wczorajsze złe wrażenie.
Koloseum uruchania wyobraźnię, która choć na chwilę przeniosi w czasy starożytne. Zupełnie przypadkiem obeszliśmy całe Forum Romanum i Palatyn, patrząc na nie z góry. Miłą niespodzianką na końcu obchodu okazała się mała włoska kawiarenka, w której zdjedliśmy przepyszne lody gałkowe:):):)
Zwiedziliśy dziś praktycznie wszystie ważniejsze zabytki. Wyszliśy ze stancji ok 10:00 i wróciliśmy o 20.00.
Będąc w stolicy Włoch, postanowiliśmy spróbować smaków prawdziwej Italii. Na obiad wybraliśmy restaurację w małej uliczce niedaleko Piazza Navona. Zachęcił nas klimat miejsca i Włosi jedzący tam obiad. Chwilę po tym jak zjedliśmy okazało się że zaczyna się siesta, więć trafiliśmy idealnie. Seba przełamał swoją kolejną barierę i na obiad podobnie jak Marcin wszamał pięknie zaserwowane małże z makaronem, czosnkiem i oliwą. My z Iloną skusiłyśmy się na spaghetti carbonara. Całość dopełniło białe lokalne wino. Obiad pyszny i obsługa bardzo miła. Wracając z punktu widokowego zajrzeliśmy na ulicę slynącą z drogich sklepów (ponoć najdrożsa ulica w Rzymie -Via Condotti), z ciekawości zajrzałyśmy z Iloną do Dolce&Gabana, babciny sweterek jedyne 950 euro;) Skusiliśmy się również na cappucino w jednej z najbardziej renomowanych kawiarni w mieście El Greco (ponoć zaglądał do niej sam Casanova i Mickiewicz).
Mleko do kawy kupiliśmy:) Także jutro będzie łatwiej.
Co do egzotyki to tu również jej nie brakuje, więcej Pakistańczyków i Chińczyków niż Włochów. Prawdziwe multi-kulti. Rzym jak każde duże miasto pełen jest kontrastów, jednak każdy w nim znajdzie coś dla siebie.