Geoblog.pl    Szczawinscy    Podróże    poślubna Sri Lanka 2014    Intensywnie vanem przez SriLankę
Zwiń mapę
2014
06
wrz

Intensywnie vanem przez SriLankę

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Kandy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9407 km
 
Kolejny raz wstaliśmy dziś wcześnie, o 5:30 siedzieliśmy na kocyku na plaży i wyczekiwaliśmy wschodu słońca nad horyzontem Oceanu Indyjskiego. Dołączył do Nas nasz zaznajomiony Lankijczyk, który organizował nam nocleg i safari z wielorybami. Niestety pogoda po raz kolejny okazała się kapryśna i pozostało nam wpatrywanie się w promienie nieśmiało przebijające przez chmury. Mimo wszystko było warto wstać tak wcześnie.
O 6:30 tradycyjne lankijskie: curry z soczewicy na ostro; sałatka z pomidora, cebuli i zielonej papryki na ostro, czerwone curry na ostro, makaron ryżowy i omlet z jajka z papryką – oczywiście też na ostro! Herbata tym razem bez cukru i mleka po naszej sugestii ;)
Po śniadaniu czekał już na Nas nasz kierowca z vanem z klimatyzacją. Wypas! Planowaliśmy na początku podróżować tylko pociągami i autobusami, ale mieliśmy do pokonania dziś 1/3 kraju z przystankami po drodze z naszymi bagażami dlatego skorzystaliśmy z tej oferty. Kierowca miał posługiwać się biegle angielski, ale był to komunikatywny ze skutecznym machaniem rękoma.
Na przystawkę Sigiriya. Na środku równiny wyrasta sobie potężna i wysoka na 180 metrów skała. Jakiś król w 5 w. n.e. postanowił zabić swojego ojca a w obawie przed bratem wybudował na tej skale swój pałac. Na klatce schodowej postawił sobie olbrzymie lwie łapy a ściany kazał wypolerować na błysk, żeby móc się w nich przeglądać. Na szczycie był cały kompleks pałacowy z basenami i u podnóża piękny ogrody. „Mają rozmach…” Ale kto bogatemu zabroni 
Bardzo chcieliśmy zaliczyć przejażdżkę na słoniu więc poprosiliśmy naszego kierowcę o podwiezienie Nas do takiego miejsca. W pierwszym miejscu słoń miał skute wszystkie nogi, był poobcierany i wyglądał mega smutno. Przez chwilę chcieliśmy zrezygnować całkiem z takiej atrakcji ale w drugim miejscu słoń wyglądał dużo lepiej, nie był tak przywiązany. Nasza słonica miała na imię Mutu, ma 25 lat, zjada 120 kg paszy i pije 150 litrów wody dziennie. Jazda na słoniu na oklep była super! Martyna żałowała jak tylko zaczęła wsiadać na słonia, z uwagi na jej lęk wysokości. Nigdy nie jeździła na koniu, a zapragnęła jazdy na słoniu. Przejażdżka jednak sprawiła, że pokonała swoje kolejne bariery.
Kolejnym przystankiem były świątynie wykute w skale w Dambulli. Samo miejsce poprzedza wielka i tandetnie wyglądająca statua złotego Buddy, potem wspinaczka w upale na szczyt skały i zwiedzanie pięciu jaskiń pełnych fresków i posągów Buddy. Już świątynie uważamy za zaliczone. Z uwagi na naszą kulturę wszystkie wydają się w miarę podobne, a koszt wejścia do takich świątyń jest spory, wszędzie węszą interes na turystach.
Po drodze do naszego noclegu postanowiliśmy jeszcze zatrzymać się w fabryce masek. Przywitał Nas młody Pan opisujący krótko i ciekawie rodzaje wykorzystywanych drzew do produkcji, metody ich wyrobu i farbowania a na koniec oprowadził Nas po sklepie. Sam pokaz był darmowy więc wypadało coś kupić ;) Ale kiedy zobaczyliśmy ceny zatkało Nas. Pięknie pachnąca miska cynamonowa kosztowała w przeliczeniu około 400 zł! Ku rozczarowaniu miłego Pana postanowiliśmy nie wydawać tam pieniędzy, nawet na małego słonia w „speciaj prajs for ju madam”.
Ostatnim miejsce gdzie się zatrzymaliśmy był „Spice garden”. Byliśmy nastawieni na ogrody z przyprawami i zakupem ich. Okazało się, że są to przyprawy używane głównie do medycyny naturalnej. Fajnie było jednak zobaczyć jak rośnie przysłowiowy pieprz i wanilia, kardamon czy cynamon. Przemiły Pan posmarował mi (Marcinowi) kawałek prawej łydki białym kremem i kazał czekać 10 minut, po czym przetarł to miejsce chusteczką. Tak oto zostałem wydepilowany! Podobno przez miesiąc nie będą mi tam rosły włosy, zobaczymy ;) Po chwili zanim się zorientowaliśmy siedzieliśmy już na krzesłach masowani różnymi olejkami! Po całym, oczywiście darmowym pokazie zostaliśmy zaroszenia do sklepiku w celu zakupienia olejków i maści leczniczych. Po takim wstępie ciężko było odmówić i dokonaliśmy paru zakupów skutecznie obniżając Nasz dzienny budżet wakacyjny.
Dotarliśmy do naszego hotelu już po zachodzie słońca (który następuje już po 18!). Jest on położony w sąsiedztwie sławnej świątyni zęba Buddy w Kandy. Podobno jest tam przechowywany ząb samego Buddy, najważniejsza relikwia w buddyźmie. Dla Lankijczyków jest to taki artefakt, który daje dużo punktów mocy dla tego który go posiada i władzę nad wyspą. Po ulokowaniu w pokojach, sprawdzeniu czy jest ciepła woda (nie ma, ale jest ciśnienie!) obowiązkowe szczepienie i w końcu sen po ciężkim dniu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
tata
tata - 2014-09-08 01:59
piękne zdjęcia...ale na słoniu to tez bym pojezdził:)
 
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 22 wpisy22 41 komentarzy41 67 zdjęć67 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
07.10.2015 - 10.10.2015
 
 
29.08.2014 - 20.09.2014