Dziś po ok 12 godzinach tułaczki dotarliśmy do Mirissy. Piękna plaża, duże fale. Cisnęliśmy się w autobusach jak sardynki w puszce, ale wszystko zostało nam wynagrodzone. Ubrania już suche, zmęczenie mija. Całość uczciliśmy wypasioną kolacją na któej każdy spróbował czegoś nowego. Ja zjadłam kraba, ilona kalmary a chopacy lokalnego przysmaku o nazwie chicken mango chutney. Teraz szykujemy się do snu. W końcu mamy zamiar się wyspać. Miejscówki mamy na przeciwko plaży, wystsarczy przejśc ptrzez ulicę. Zcena też super. Nuziaki dla Was.